ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz
353
BLOG

Brukselski Misiek – zetchaenowski obciach na eksport.

ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz Polityka Obserwuj notkę 4
 
W poprzedniej rzeczywistości byłem  młodym naukowcem,  i moją domeną były magiczne substancje, zwane hydrokoloidami.
 
To one wspomagają walnie powstawanie emulsji, galaret (czyli żeli) itp. układów funkcjonalnych.
 
Nawet udało mi się opublikować artykuł na ten temat, a dokładnie – na temat charakteryzującej te układy lepkości  w, jak to się nazywało, RFNowskim czasopiśmie naukowym.
 
Po tej stronie kurtyny, towarzysz minister nagrodził mnie (dla równowagi?) za współautorstwo podręcznika akademickiego.
 
No, było-minęło, ale kiedy brukselski Misiek - ten, któremu szyja (podobnie, jak kręgosłup), w wyniku  zmian ewolucyjnych  zanikła, miał spicz o obciachu, zacząłem się zastanawiać, czy on jest bardziej  lepki  czy  śliski ?
 
Za tym, że jest lepki, przemawiałoby to, że jest ewidentnie tłusty i to więcej niż w jednym znaczeniu.
 
Nawet , kiedy w zaprzyjaźnionej serdecznie TVN24 charakteryzatorka wysypie na niego kilo, użyjmy terminologii kulinarnej - panierki, to po kwadransie przebywania przed kamerą, charakterystyczny błysk przez posypkę prześwitywać zaczyna.
 
Ale kiedy słuchałem tego, co recytuje, byłem skłonny uznać, że jednak bardziej śliski  jest, bo z ust mu , jak z tubki, wypływała najprawdziwsza wazelina.
 
W końcu, przestałem się zastanawiać, bo każdy, kto się z tłustą plamą miał kiedyś wątpliwą przyjemność zetknąć wie, że co tłuste to i śliskie. No tak to jest.
 
Przykładem może być dobrym tutaj galareta (świńska w szczególności):
 
trzęsie się toto, a jak do chwycenia przyjdzie, to się wyślizguje, chociaż i lepi.
 
Kiedy patrzyłem na Miśka (brukselskiego), jak zarabiając na (jeszcze) lepiej płatną posadę, pyszczył do pustej sali, próbując rozpaczliwie a bezskutecznie dopiąć przyciasną marynarkę na obwisłym brzuchu, pomyślałem sobie, że oszczędność jest cechą dobrą, byle nie do przesady:
 
przecież za tych marnych kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, stać Miśka (brukselskiego), żeby sobie kupił ubranie w rozmiarze XXXXXXL, a nie donosił wyciągnięte z dna szafy, jeszcze zetchaenowskie, a więc co najmniej 10 letnie szatki.
 
Bo w ten sposób tylko eksportuje obciach, i to w zeetchaenowskiej, a więc przechodzonej, wersji.
 
A choćby nie wiem, jakby śliski był, to się w stare ubranie (w przeciwieństwie do nowej partii) nie wciśnie.
 
 
 
 
 

  

Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą. Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka