ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz
874
BLOG

Jak ziemię straciła rodzina kardynała Nycza.

ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz Polityka Obserwuj notkę 3
Najpierw (no dobrze, niech będzie, że delikatna) manipulacja, czyli tytuł w Onecie:
 
 
Dlaczego manipulacja ? Ha! Każdy przytomny człek wie, że stracić można coś,  co jest swoje.
 
Czegoś, co swoje nie jest stracić oczywiście nie można.
 
Ja nie mogę na przykład stracić mercedesa, którym jezdni mój sąsiad, bo to nie jest mój mercedes, tylko jego. Nawet, jeśli dał się mi nim parę razy przejechać.
 
Tę ziemię, o której sprzedaż krewnym zabiegał kardynał Nycz, wg wszelkiego prawdopodobieństwa, stracił kiedyś ktoś inny.
 
Bo jak coś należy do Agencji Nieruchomości Rolnych, to – najprawdopodobniej – kiedyś było prywatne.
 
Było kogoś, komu tę ziemię komuniści ukradli.
 
Komuniści, jak to komuniści -  po wojnie ograbili z majątku ogromną liczbę polskich obywateli – rzemieślników, sklepikarzy, ogrodników, aptekarzy, właścicieli domów, rolników, którzy mieli nieszczęście mieć ponad 50 hektarów, właścicieli zakładów produkcyjnych (nawet tak malutkich, jak młyny), czy wreszcie – Kościół Katolicki, z jego ziemi, szkół, domów, parceli i innych dóbr.
 
Do tej pory wszyscy ograbieni byli równi. Równi w swojej krzywdzie
 
Wszystko zmieniło się po 1989, kiedy to (naiwne) nadzieje na reprywatyzację czyli oddanie ukradzionego majątku, rozwiały się wraz z powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego.
 
Odpowiedzią na żądanie: oddajcie! był gest… no, co ja tam będę robił reklamę kandydatowi PSL w nadchodzących wyborach.
 
Ale gest ten nie wszystkim ograbionym pokazany został.
 
Hierarchowie Kościoła Katolickiego załatwili sobie u swoich , użyjmy terminologii biznesowej, wieloletnich partnerów taki, jakby to po komunistycznemu powiedzieć, sklep za żółtymi firankami.
 
Sklep dla uprzywilejowanych, znaczy.
 
Masz stosowną przepustkę- wchodzisz do sklepu i wybierasz, czego dusza zapragnie, a ten motłoch, co się w kolejce przed zwykłym spożywczakiem za kawałkiem ochłapu kłębi – niech się kłębi.
 
Sklep ten Komisją Majątkową nazwany został.
 
W tym momencie, ograbieni zostali podzieleni na równych i równiejszych.
 
Nie wiem, jak to się ma do wrażliwości na krzywdę współobywateli, ale wiem, że było to rozwiązanie dla Kościoła bardzo opłacalne.
 
W Komisji Majątkowej,  bockiem, bockiem, cichućko, cichućko  (to nie ja, to Pyzdra) , załatwiało się zwrot Kościołowi nieruchomości od ręki (choć niektórzy twierdzą, że ruch w przeciwną stronę, czyli do ręki  też miał miejsce).
 
Gorzej, że ten mechanizm, tak naprawdę (niektórym przynajmniej) przypominał dilowanie się ze złodziejem, który…  no właśnie:
 
Nie mogę ci wprawdzie oddać ukradzionego Volvo, ale może weźmiesz to BMW? Też jest ładne!  Albo to sportowe Audi ?
 
Że je komuś innemu ukradłem – cóż, takie były czasy, a teraz bierz, nie pytaj, bo się rozmyślę!
 
Bo ziemia „państwowa” powstała w PRLu z ziemi prywatnej, tyle, że ukradzionej.
 
No nic, ja tu moralne niuanse przy sobotniej kawie przed oczy Czytelnikom kładę, ale grunt, że kardynał człek dobry, o rodzinę własną dbający, serce mający miękkie i wrażliwe.
 
To może jest i szansa, że ks. Stanisława Małkowskiego, który jest wprawdzie biedny, ale za to uczciwy, też przestanie ścigać, jak kapral w komunistycznej karnej kompanii kleryka ?
 
Bo wierzyć w to że ks. Małkowski się w końcu złamie (czytaj: ześwini) , to nie rozumieć nic a nic.
 
Przepraszam – Nycz a Nycz nie rozumieć.

  

Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą. Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka